Rany, ale to była babranina... Pokładałem wielkie nadzieje w tym, że jak przepuszczę owoce przez sokowirówkę otrzymam sok, czyli płyn o konsystencji pozwalającej na przelanie go przez lejek. Nie mogłem sie bardziej pomylić. Po przemieleniu otrzymałem jakieś 10 litrów tartych jabłek, i teraz wsadź to człowieku do dymiona przez ten maly otworek... Urobiłem się po łokcie. Dosłownie. Dobra, ale po kolei, najsampierw przepis:
proporcje podaję na balon o pojemności 34 litry
- 10 litrów tartych jabłek (mnie to 10L wyszło z ok 15 kg jabłek)
- sok z jednej cytryny
- 4 kg cukru
- 21 litrów wody mineralnej
- drożdże oraz pożywka
W pierwszej kolejności zająłem się jabłkami,w czasie kiedy je sokowirówkowałem, gotowały się 3 litry wody, następnie rozpuściłem w tej wodzie 2kg cukru i pozostawiłem do ostudzenia. Potem należy przygotować drożdże wg przepisu podanego na opakowaniu, osobiście korzystam z drożdży firmy Biowin, które nie wymagają wstępnego namnażania, dzieki temu MD robię w 20 minut zamiast w 3 dni, troszkę to upraszcza sprawę.
Cały sekret polega na tym, żeby to teraz wszysto ze soba polączyć i zamieszać.
Pozostałe 2kg cukru dodajemy w 2 ratach w postaci syropu w 5 oraz 9 dniu fermentacji (trzeba pamiętać, żeby zostawić na tyle wolnego miejsca w dymionie aby ten cukier sie zmieścił) Po ok 8 tygodniach należy zlać wino znad osadu i pozostawic do dalszej fermentacji.
Jeśli wszystko zrobi się jak należy, nastaw powinien wyglądać tak:
Jak ktoś to widząc dziś powiedział "wygląda jak rozcieńczona rzadka kupa" i tak właśnie powinno to wyglądać na tym etapie produkcji...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz